
Jednym z pierwszych filmów, w których naprawdę się zakochałem był „Wielki sen” Johna Hustona. Humphrey Bogart to był mój ideał mężczyzny, a Lauren Bacall stanowiła uosobienie kobiecości. Potem przyszedł Chandler, Hammett, „Asfaltowa dżungla”, „Casablanca”, a wraz z nią jazz. Miles Davis, Nina Simone, Ella Fitzgerald…
Większość z tych nazwisk można odnaleźć w „Norwegian Wood”, a Watanabe jest chyba bardziej bogartowski niż sam aktor. Do tego dochodzą jeszcze rewolty studenckie, hippisi, lata 60., marksizm – cudowny zestaw, ale bardzo sentymentalny. Murakami nie zawsze potrafił powstrzymać swoje pióro, pada bowiem kilka mrożących krew w żyłach „złotych myśli”.
Jednocześnie jest w „Norwegian Wood” coś, co można spotkać chyba tylko w japońskiej prozie. Jakiś charakterystyczny tylko dla nich rodzaj subtelności, który pozwala im mierzyć się z najbardziej ryzykownymi tematami i wychodzić z tego obronną ręką. Pisanie o śmierci i doświadczeniu utraty wymaga wielkiej intuicji. Murakami posuwa się czasami o jedno zdanie za daleko, ale właśnie ta intuicja czyni z pełnej smutnych spojrzeń bajeczki coś żywego i bolesnego.
Wiele tzw. powieści inicjacyjnych zawiera w sobie kardynalny błąd. Ich autorzy popełniają niewybaczalne faux pas. Mianowicie: bohaterowie książek na ich ostatnich stronach przestają dojrzewać, a stają się dojrzali. Proces dojrzewania u Murakamiego ma rzeczywiście charakter procesu, a więc jest ciągłe, nieustające. Człowiek nigdy nie jest dojrzały.
Ważnym elementem tego procesu jest zmierzenie się ze śmiercią kogoś bliskiego. Wówczas zyskujemy coś, co można by określić mianem „świadomości śmiertelności”. Po jakimś czasie zdajemy sobie również sprawę z tego, że świadomość nie jest w stanie uchronić nas od bólu związanego z uczuciem utraty. Nie da się przed nim uciec, trzeba go po prostu doświadczyć. Przeżyć najmocniej jak się da i wyciągnąć z niego naukę: nie możemy dać się zdominować rozpaczy. Musimy żyć dalej, bo to jest jedyny sposób oddania czci zmarłym. Jedyna możliwość wyrażenia szacunku.. Jeśli wybieramy życie nie możemy po prostu trwać. Musimy spłacać dług, żeby żyć dalej. Pracować.
Jest w tym mnóstwo prawdy i mądrości, ale brzmi cokolwiek banalnie, prawda? To są właśnie te zdania, w których Murakami posunął się za daleko. Stał się zbyt dosłowny. Artysta, nawet jeśli formułuje myśli pretendujące do miana sentencji, powinien wątpić. Najznakomitsze sentencje to przecież pytania, zamaskowane tylko kropką na końcu zdania.
autor recenzji: Kamil Kuhr jesteśmy częścią StacjaKultura.pl
Autor: Haruki Murakami
Tytuł: Norwegian wood
Wydawca: Muza
Data wydania: luty 2006
Kategoria: powieść
Tłumaczenie: Dorota Marczewska , Anna Zielińska-Elliott
Liczba stron: 472
Oprawa: miękka